Bolerka, sweterki, aż w końcu etole – najmodniejsze nakrycia ramion podczas ślubu. W końcu nie zawsze, zwłaszcza w okresie pandemii – śluby odbywają się latem. Grażyna Osiecka to twórczyni marki Go Fashion Designer, która tworzy dodatki z futer ekologicznych. Modny trend jest coraz bardziej pożądany przez Panny Młode i nie tylko… Z Panią Grażyną mieliśmy okazję zamienić kilka słów!
1. Dlaczego etole, a nie suknie ślubne? Skąd taki wybór?
Wszystko przez klasyczny przypadek. Koleżanka poprosiła mnie, abym zaprojektowała suknię na jej ślub. Gdy była już uszyta, czegoś mi brakowało. Wtedy trafiłam w Internecie na futerko w kolorze turkusowym. Zamówiłam je, choć jeszcze nie widziałam, co z niego zrobię. Gdy je założyłam na siebie i „poczułam” już wiedziałam, że to będzie etola. A ponieważ uwielbiam lata 20-ste i 30-ste, a sama suknia miała fason klasycznej rybki, uszyłam taką etolę. Dodam, że to była niespodzianka dla panny młodej. Ona i wszyscy goście byli zachwyceni. A potem pojawiły się pytania i tak ruszyłam z moimi futrzakami.
2. Futro – moda, światopogląd, czy nisza?
To z pewnością była nisza. W Polsce nie było takich dodatków z futer w przystępnych cenach. Wtedy jeszcze królowały futra naturalne. Cały czas kierowałem się po pierwsze zapotrzebowaniem, po drugie musiałam myślą twórczą. Z zawodu jestem projektantem ubioru, więc cały czas jest w mnie potrzeba szukania i tworzenia. Ja z przekonania nie projektuję z futer naturalnych. Jestem przeciwniczką.
3. Jakie jest zainteresowanie tego typu akcesoriami?
Bardzo duże. Moim głównym klientem są panny młode i druhny, ewentualnie mamy, teściowe. Czasami ubieram całe rodziny! Pandemia trochę, a może nawet bardzo zweryfikowała mój biznes. Branża ślubna stanęła i musiałam pomyśleć o czymś więcej. O dodatkach z futer, które można nosić też na co dzień czyli: mankiety i kołnierze do płaszcza czy swetra, kamizelki. Mimo wszystko, nie ustaję jednak w poszukiwaniach nowych futer i fasonów dla przyszłych panien młodych.
4. Skąd pozyskiwane są materiały?
Futra kupuję w hurtowniach polskich i włoskich. Są one produkowane we Włoszech, Hiszpanii i w Chinach. Zawsze na początku zamawiam próbki, nie tylko ze względu na kolory, ale muszę je „poczuć”, dotknąć. Sprawdzić podłoże futra, czy nie jest za grube, zbyt sztywne. Choć muszę przyznać, że teraz, w tej sytuacji w której znalazł się cały świat, dostawy są rzadko.
5. Jak według Pani Polska postrzega modę ekologiczną? Idziemy do przodu?
Tak, na pewno Polska otworzyła się na ekologię. Polacy zrozumieli co trzeba robić i nie chodzi tu tylko o niekupowanie ubrań z poliestru, ale również o nasze codzienne życie. Musimy zadbać o otoczenie, czyli w pierwszej kolejności róbmy recykling. Uczmy nasze dzieci takich zachowań już od małego. To przecież one są przyszłością. A wracając do mody ekologicznej, moim zdaniem nie znajdziemy tu złotego środka. Większość ubrań jest z produkowanych z dodatkiem taniego poliestru i innych włókien sztucznych. Teraz trudno rozpoznać co jest sztuczne, a co nie. Musimy nauczyć się czytać metki. Ja już mam taki nawyk i moja córka też.
Prawdziwa moda eko jest jeszcze u nas dość droga. Nie każda nastolatka może sobie pozwolić na ciuch ekologiczny i to jeszcze polskiej marki. Dobry ruch zrobiły sieciówki, które w swojej ofercie mają np. bawełnę organiczną lub ubrania z przetworzonych ubrań. Ale pamiętajmy, że do wyprodukowania tych milionów t-shirtów są nadal potrzebne narzędzia sprzeczne z ekologią.
Modne stało się kupowanie z drugiej ręki i to jest fantastyczny pomysł. Podoba mi się. Sama tak robię.
Jeśli chodzi o moje futra, to są to futra sztuczne. Każde z nich ma w składzie odrobinę acrylic lub polyester. Owszem są też futra z certyfikatami jakości bez sztucznych włókien, ale w tym przypadku cena jest jeszcze bardzo wysoka. Ja podchodzę do tego tak, że kobieta kupując ode mnie etolę z futra będzie ją nosić przez długie lata. To nie jest dodatek na jeden sezon. Bardzo często dziewczyny zostawiają sobie etolę ze ślubu i zakładają ją na inne okazje i noszą przez kilka lat. Inne klientki sprzedają dalej, więc taka etola trafia do drugiego obiegu.
6. Gdzie widzi Pani siebie za 5 lat?
Już mogę zdradzić, że myślę i nawet szukam lokalu na moje atelier, wiec miejmy nadzieję, że jeszcze w tym roku znajdę swój kąt. Nie chciałbym poprzestać tylko na dodatkach z futer. Powoli wprowadzam okrycia wykonane ręcznie na szydełku. Są to duże, piękne chusty boho, peleryny, czy klasyczne szale z wysokiej jakości wełny.
A teraz bawię się piórami. Szykuję coś na letnie miesiące. Chciałbym tworzyć niepowtarzalne okrycia, które klientki kupią tylko u mnie.