Ostatnimi czasy na polskich weselach króluje styl rustykalny lub boho. Równie znany jest też klasyczny styl pałacykowy. No, ale co z parami, które się w tym zupełnie nie odnajdują? Czy są skazane na dostosowanie się do panujących warunków? Na świecie coraz więcej słyszy się o slow weddings. Co to takiego? Najprościej mówiąc, jest to ślub na zasadach jakie Wy ustalacie! Zatem, dlaczego by nie zorganizować w Polsce ślubu rodem z ciepłej Toskanii?! Nic nie stoi na przeszkodzie! Udowodniliśmy to! Wystarczy tylko znaleźć odpowiednie miejsce i odpowiednich ludzi. Nam się udało, Tobie też się uda! Tymczasem zapraszamy na kilka słów o organizacji sesji oraz do zobaczenia jej efektów
Jak to wszystko się zaczęło?
Aby powiedzieć Wam nieco więcej o sesji, muszę cofnąć się do początków maja. To wtedy wydawało nam się, że świat powoli wraca do normalności. Wyjście na kawę nie było postrzegane jako zbrodnia, a spotkanie z drugim człowiekiem cieszyło jak nigdy wcześniej. Wtedy to właśnie poznałam Maję! Po kilku wiadomościach wymienionych na Instagramie postanowiłyśmy się spotkać. W taki oto sposób niepozorne latte przerodziło się w fotograficzny projekt! Jak przystało na “porządne” Instagramerki, zrobiłyśmy sobie nawet pamiątkowe zdjęcie! Nie zdajecie sobie sprawy jaką ono teraz ma wartość sentymentalną…
Od pomysłu do realizacji droga była krótka. Nasze drugie spotkanie dotyczyło już organizacji sesji. Kawa była tylko dodatkiem! Szukałyśmy miejsca, które zachwyci, i które będzie inne niż wszystkie. Tak właśnie po kilku wyjazdach terenowych trafiłyśmy na Winnice Srebrna Góra w Krakowie. Tak! Winnica jest w Krakowie, zaledwie kilka kilometrów za Salwatorem. Jeżeli o niej nie słyszeliście to koniecznie musicie wybrać się tam na spacer i spróbować win, które można zakupić w sklepiku znajdującym się w biurze winnicy. Sprzeda Wam je przesympatyczna Pani Jola!
Kolejnym krokiem było znalezienie partnerów, którzy czują naszą wizję. Nie szukałyśmy długo. Trafiłyśmy na wspaniałych ludzi z perfekcyjnym wyczuciem estetyki oraz doskonale znających się na swojej pracy!
Sesja już jutro, co mogłoby pójść nie tak?
Dzień przed sesją czułyśmy, że wszystko mamy dopięte na ostatni guzik. Pogoda zapowiadała się idealna, team w pełnej gotowości, pełen entuzjazm i to uczucie wyczekiwania. Pamiętacie jak w dzieciństwie nie umieliście się doczekać gdy ktoś ważny miał do Was przyjechać? Jak dopytywaliście rodziców kiedy ten ktoś będzie i wypatrywaliście specjalnego gościa w oknie? My się właśnie tak czułyśmy przed sesją!
Godzina 15.00 – pierwszy telefon. Okazało się, że część winnicy, w której miała się odbyć sesja uległa nagłej awarii i nie będziemy mieć dostępu do prądu. Pierwsza myśl – no nie może tak być, jak zabłyśnie Girlandowo? Druga myśl – przecież jest upał, jak wytrzymamy bez dachu nad głową? Wykonaliśmy dwa telefony. “Awaria” została opanowana w pół godziny. Wynajęłyśmy agreat i namioty, pod którymi cały team mógł się schronić przed słońcem w trakcie trwania sesji. Godzina 17.00. Drugi telefon. Myślimy – co tym razem? Okazuje się, że fotograf, który miał zająć się backstage nie dotrze na sesje. Kilka głębokich wdechów. Post na Facebooku. Mamy to! Znalazłyśmy wspaniałe zastępstwo! Udało nam się opanować dwa pożary. Od tego czasu czekałyśmy tylko na następny dzień, żeby już nic nas nie zaskoczyło.
Już jesteśmy na miejscu. Czy to naprawdę się dzieje!
Dojechawszy na miejsce sesji, poczułyśmy ulgę i coś w rodzaju błogiego spokoju, mimo, że czekała nas masa pracy. Widok z winnicy zapierał dech w piersiach. Obserwowałyśmy jak z początkowego rozgardiaszu powstaje coś pięknego. Wiedziałyśmy od razu, że jesteśmy szczęściarami. Tworzyłyśmy przepiękny projekt ze wspaniałą ekipą! Praca przy sesji to była sama przyjemność. Wszyscy doskonale się rozumieliśmy i dążyliśmy do tego samego – przepięknych zdjęć w stylu toskańskim.
Powoli nadchodził koniec.
Gdy złote słońce zachodziło za horyzont, muskając ostatnimi promieniami winorośla, wiedzieliśmy, że dzień, który planowaliśmy od miesiąca powoli dobiega końca. Wykorzystywaliśmy ostatnie podrygi naturalnego światła aby uchwycić jeszcze kilka kadrów przy klimatycznie przyozdobionym stole. Gdy zapadła zupełna ciemność nadszedł czas na ostatnie kadry. Były one inne niż te, które dotychczas stworzyliśmy. Miały w sobie wyjątkowy blask! Jaki? To już sami musicie zobaczyć na poniższych zdjęciach!
Parę słów o bohaterach tej sesji.
Zanim zobaczycie kadry z naszej sesji, chcemy Wam zaprezentować bohaterów, bez których ona by się nie odbyła. Każdy z nich miał ogromny wkład w efekt jaki udało nam się osiągnąć, dlatego uważamy, że zasługują na chwilę uwagi i prosimy abyście się z nimi zapoznali!
Zaczynamy!
GoWeddi
Gdyby nie oni, nasza sesja prawdopodobnie by się nie odbyła. Krzesła w stylu włoskim, beczki i piękny boho fotel! Wszystko możecie znaleźć w ich katalogu i wypożyczyć aby Wasze wesele nabrało charakteru!
Decorentals
Gwarantuje – piękniejszej zastawy nie możecie sobie wymarzyć. To jaką oni wnieśli romantyczność w naszą sesję jest nie do opisania. Razem z Bloom flowers tworzą najlepszy duet wszechczasów!
Bloom flowers
Słowo profesjonalizm to w ich przypadku za mało! To co tam się działo z kwiecistymi dekoracjami to naprawdę jest nie do opisania! Musicie zobaczyć to sami na zdjęciach!
Whiteletters
Piękna, romantyczna, klasyczna, nienachalna, estetyczna papeteria ślubna? Tych przymiotników znalazłoby się wiele więcej. Każda vinietka i zaproszenie jest tworzone przez Sabinę z największą starannością i rzetelnością. Efekt? Najlepszy!
Kamerdynerzy
Studio filmowe inne niż wszystkie. Ich filmy nie są nudne, wręcz przeciwnie dynamiczne i żywe, co nie zmienia faktu że wciąż bardzo romantyczne. Więcej nie mówimy, zobaczcie sami!
Keiso Studio Fryzur
Kasia to stylistka włosów z rewelacyjnym wyczuciem gustu! Fryzury naszych modelek wyglądały perfekcyjnie przez cały dzień. A uwierzcie nam na słowo, pozowanie to nie tylko stanie w miejscu!
Julia Markowska makeup
Julia to osoba, która przyjechała do nas z bardzo daleka. Co ja mówię, Ona przyleciała do nas z bardzo daleka, a konkretnie z Gdańska! Nie dość, że jest rewelacyjną makijażystką, to potrafi przemierzyć cały kraj aby uczynić kobietę piękną w dniu jej ślubu!
Słodki Bazaar
Słodkościom od nich nie oprze się nikt! Nie dość, że wyglądają przepięknie to są przepyszne! Gdy sesja dobiegała końca, a słodki stół został już sfotografowany, nie minęła minuta a wszystko zostało spałaszowane.
U-bijou
Wiecie, że idea less waste jest bliska memu sercu. Na sesji nie mogło zabraknąć biżuterii wytwarzanej w myśl tej ideologii. Zajrzyjcie na stronę aby zobaczyć jakie piękne ozdoby możecie od nich dostać!
Ankar Moda Męska
Ankar to rodzinna firma działająca głównie na Podhalu. W ich sklepach ubierzecie Pana Młodego od stóp do głowy! Nie tylko posiadają szeroki wybór eleganckich garniturów, ale realizują również je na zamówienie! No czego chcieć więcej!?
Girlandowo
To jak oni świecili tego dnia jest nie do opisania! Wyobraźcie sobie jak mogą zaświecić na Waszym weselu! Potrzebujesz girland do ogrodu, domu, gdziekolwiek? Zajrzyj do ich sklepu!
No i kilka słów o nas… o tych, które odpowiadały za całe zamieszanie
Maja Pawłowska Fotografia
Pani fotograf z zacięciem do organizowania wydarzeń takich jak to! Według niej zawsze wszystko musi być estetyczne i dopracowane. Jej fotografia jest jasna i naturalna. Na zdjęciach jej autorstwa możecie dostrzec wachlarz wspaniałych emocji! Koniecznie zobaczcie więcej jej zdjęć.
Ps. Maja była tak zaangażowana w sesję, że nawet nie zdążyliśmy zrobić jej żadnego dobrego zdjęcia! To jedyne!
No i nadszedł czas na mnie – Nadja Pędzik, lub jak inni wolą Wiecznie Biała
Inicjatorka pierwszego w Polsce Festiwalu Sukien Ślubnych z Drugiej Ręki. Wszystko stworzone w myśl ideologii less waste. Suknie, które zostały użyte do sesji były dostępne na festiwalu, którego pierwsza edycja odbyła się we wrześniu. Nie byłaś? Nic straconego! Szykujemy kolejną edycję!
zdjęcia z backstage:
Kasia https://www.instagram.com/janiafoto/
Liza https://www.instagram.com/elizabethseaside_ph/
A teraz reszta kadrów!